Po dłuższej przerwie dziś recenzja maseczki rewitalizującej PEEL OFF Marion, z ostatniej paczuszki, którą otrzymałam do testowania.
Opakowanie
Na
opakowaniu znalazłam wszystkie niezbędne informacje, od składu aż po sposób aplikacji.
Opakowanie bardzo mi się podoba – dobrze zostały dobrane kolory czarny i
zielony. Opakowanie jest proste, przejrzyste, ale wpadające w oko. Na stronie
internetowej Marion widziałam wersję tej maseczki z „kranikiem”, ja otrzymałam
wersje klasyczną – sama saszetka.
Zapach
i konsystencja
Maseczka
ma bardzo przyjemny zapach, który kojarzył mi się w winogronami. Zapach mogę
opisać jeszcze jako słodki. Jeżeli natomiast chodzi o konsystencje, to maseczka
ma postać bezbarwnego żelu, który nie jest zbyt rzadki, ale też nie jest za
gęsty dzięki czemu aplikacją jest bardzo prosta.
Stosowanie oraz efekt
Saszetka
maseczki wystarcza na jedną aplikację na dokładne pokrycie całej twarzy. Po 15
minutach całkowicie zastyga i można ją zdjąć. Ważne jest tu by przestrzegać
informacji na opakowaniu i podczas aplikacji omijać włosy i brwi, ponieważ
późniejsze usuwanie maseczki może okazać się bolesne. Pozostałości bez trudu zmyłam wodą. Po
zastosowaniu maseczki miałam wrażenie odświeżonej skóry. Dodatkowym efektem
było zmatowienie skóry.